wtorek, 13 listopada 2007
Trzynastego i czarny (prawie) kot pod drzwiami...
Jakieś bydle podrzuciło mi pod drzwi dzisiaj rano tego Mruczka...Przed południem zobaczyłam siedzącego pod moimi drzwiami kota. Były otwarte drzwi na podwórze, i w pierwszym momencie pomyślałam, że to któryś z sąsiedzkich kotów. Poszłam po zakupy, i jak wróciłam on siedział u mnie na wycieraczce. Wyniosłam go na podwórko, i myślałam, że zwierzak mi zdechnie z przerażenia. Dałam mu jeść, wlazł mi na ręce i zaczął mruczeć. Zamknęłam drzwi, a kot zaczął rozpaczać pod drzwiami i łapą drapać, żeby go wpuścić do domu. Jak wyniosłam transporter na klatkę, to kot sam do niego wszedł.Zamknęłam go w łazience, i zaczęłam kombinować co z nim zrobić. U mnie niestety nie mógł zostać nawet na "tymczasie". Dużego kota nie zaakceptuje Bazyl, który toleruje tylko Borysa. A nie mogłam pozwolić, żeby wpadł pod samochód, albo żeby go zagryzł go jakiś pies. Nikt ze znajomych nie mógł go wziąć. Dzięki mojemu przyjacielowi - Zoppoterowi, i jego "macochowi" udało się kota umieścić w schronisku w Sopocie. To jedyne schronisko w 3city, do którego miałam sumienie oddać zwierzaka. Może ktoś z Was, waszych bliskich chciałby takiego kotusia? Kot jest młody, ale nie maluszek, czyściutki, zadbany, w 100% domowy.
Mruczy jak traktor. Komuś się znudziła puchata zabawka, i podrzucił ją mnie...
Tel. do schroniska 0 58 551 24 57
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz