środa, 30 marca 2011

U-404 w Nowym Porcie


Dwa lata temu na portalu aukcyjnym pojawiło się niewielkie (6x9 cm), źle naświetlone zdjęcie. Odbitka bardzo kiepskiej jakości, ale temat bardzo ciekawy.

Na fotografii wykonanej w zimowy, pochmurny dzień 1941 r. uwieczniono U-Boota wpływającego do gdańskiego portu. W tle widać charakterystyczne budowle Nowego Portu. Po lewej latarnię morską, po środku nieistniejącą zabudowę przy ul. Oliwskiej (Olivaerstr.),  po prawej wejście do basenu Wolnego Obszaru Celnego. Okręt należy do typu VII C, został zbudowany i zwodowany w czerwcu 1940 r. w gdańskiej stoczni - Danziger Werft AG. Jest to jednostka znana jako U-404, która należała do VI flotylli bojowej U-Bootów. W czasie kiedy wykonano fotografię dowódcą okrętu był Korv.Kpt Otto von Bülow. 10 lipca 1943 r. po zdaniu dowództwa przez von Bülowa jednostkę objął Oblt. Adolf Schönberg. Okręt 8 dni później poszedł na dno wraz z całą 51 osobową załogą w Zatoce Biskajskiej. Powodem zatonięcia jednostki był atak alianckich samolotów typu Liberator, które zrzuciły bomby głębinowe.
U-404 uczestniczył w 7 patrolach bojowych i na swoim koncie ma zatopienie 14 statków handlowych, 1 okrętu wojennego oraz uszkodzenie 2 innych jednostek uczestniczących w konwojach.


Otto v. Bülow po zakończeniu służby na U-404 został dowódcą XXIII flotylli szkolnej w Gdańsku i to stanowisko piastował do marca 1944 r. Wojnę przeżył, w 1945 r. został zatrzymany przez Brytyjczyków i tego samego roku zwolniony. Do czynnej służby wrócił w 1956 r. i pozostawał w niej do przejścia na emeryturę w 1970 r. Zmarł w 2006 r. w wieku 94 lat.

Podziękowania dla Macieja Żuchowskiego za konsultację.

czwartek, 17 marca 2011

Kubek do kawy z Gesellschaftshaus Neufahrwasser



Kubek, bo nazwanie przedmiotu filiżanką było by nadużyciem semantycznym, jest typowym, masowym wyrobem z przełomu XIX i XX w. Tego typu masywną, nieco toporną i pozbawioną finezji zastawę stołową produkowano we wszystkich większych europejskich manufakturach. Ten egzemplarz pochodzi moim zdaniem z którejś ze śląskich wytwórni, pomimo, że brak na nim sygnatury. Porcelana codziennego użytku przeznaczona do różnego rodzaju lokali gastronomicznych musiała być odporna na uszkodzenia mechaniczne, niedroga i praktyczna. Próżno szukać w tego typu wyrobach urody i ozdobności charakterystycznych dla przedmiotów używanych przez zamożniejszą część społeczeństwa. Naczynia takie są zazwyczaj białe, ozdobione jedynie skromną kalką z nazwą lokalu, miejsca i nazwiskiem właściciela.
Kubek ma bardzo typową formę, będącą uproszczeniem wzorów przeznaczonych do użytku domowego i kolekcjonerskiego. Forma ta wywodzi się z połowy XIX w. kiedy w północnej Europie modę dyktowała biedermeierowska estetyka. Jest to duży, grubościenny, bardzo ciężki (waży ponad 350 g) kubek. Dzięki temu przetrwał ponad 100 lat jedynie z pęknięciem przy górnej nasadzie ucha.

Na froncie, pośrodku naczynia umieszczono jednobarwną kalkę w kolorze różowym o treści "Gesellschaftshaus Neufahrwasser", zamkniętą w owalnej winiecie, która potwierdza ponad stuletnią historię przedmiotu. Prócz tego stopkę, krawędź i uszko zdobią skromne paseczki w tym samym kolorze. Widać, że niejedną kawę z kubka wypito i niejedną łyżeczką w nim mieszano. Wskazują na to liczne otarcia szkliwa na zewnątrz i wewnątrz naczynia.





Nazwę "Gesellschaftshaus" najzręczniej można przetłumaczyć jako "Dom Towarzystwa". W polskojęzycznych rejonach tego rodzaju przybytki nazywano resursami. Były to wielofunkcyjne budynki służące ogólnie rozumianej rozrywce i celom towarzyskim. Bywały wykorzystywane jako teatry, miejsca wystawiennicze, sale koncertowe i balowe, a na co dzień jako restauracje i kawiarnie. Były chętnie i tłumie odwiedzane zarówno przez zamożniejszych mieszkańców okolicy jak i przyjezdnych.
Nasuwa się pytanie gdzie w Nowym Porcie znajdował się ów Gesellschaftshaus. Mieścił się przy ulicy, przy której ja mieszkam. Jego adres to Sasperstrasse (Na Zaspę) 57/60 . Został wybudowany w 1904 r. i był własnością niejakiego Splitta. Miejsce wręcz wymarzone na tego typu lokal. Dom Towarzystwa stał przy wschodnim końcu ulicy, nieopodal przystani, przy której zatrzymywały się statki dowożące pasażerów z i do Gdańska. Ulica Starowiślna (Weichselstrasse), z którą graniczył była nadrzecznym deptakiem, z którego rozciągał się piękny widok na Twierdzę Wisłoujście, Mewi Szaniec i Westerplatte.

Próbując określić dokładniejsze położenie nieistniejącego Domu Towarzystwa, trzeba sięgnąć do map z początku XX w. i popatrzeć na współczesną zabudowę. Niestety nie przypomina ona klimatem tej sprzed stulecia. Znikły okoliczne lokale rozrywkowe, domy dla marynarzy różnych narodowości i tłumy ludzi spragnionych rozrywki. Poza tym rozległość dawnej działki o numerze 57/60 przy ul. Na Zaspę może wprawić w zakłopotanie. Patrząc od narożnika ulic na Zaspę i Władysława IV (Sasperstr./Bergstr.) na samym rogu stała okazała kamienica wybudowana na przełomie XIX/XX w. nawiązująca w stylu do manieryzmu. Do niej przylegały garaże straży pożarnej, równie leciwe, jak kamienica. Po kamienicy nie pozostał nawet ślad, garaże stoją do dzisiaj. Przypuszczalnie nowoporcki Gesellschaftshaus stał w miejscu gdzie obecnie znajduje się parking jednostki Straży Pożarnej „Florian”.


1)Lokalizacja Gesellschaftshaus. Fragment Plan der Stadt Danzig 1912



X 2010 r.

Na koniec pozostawiłam historię o tym, w jaki sposób kubek trafił po dziesiątkach lat znów do Nowego Portu.

2 lata temu otrzymałam obszernego maila od pewnej Pani mieszkającej w Warszawie. Osoba ta całe lata temu kupowała ode mnie śląską XIX-wieczną porcelanę. Później szperając w internecie trafiła na moje publikacje umieszczone na portalach, forach i blogu. Zapamiętała moje dosyć charakterystyczne imię i nazwisko. Po nitce do kłębka postanowiła do mnie dotrzeć i upewnić się, czy jestem tą samą osobą, o której myślała. Okazało się, że z myślą o mnie kupiła właśnie ten kubek od sprzedawcy z południa Polski. Pani Maria postanowiła zrobić mi prezent i chciała, żeby kubek wrócił "do domu". Niestety różne koleje losu sprawiły, że przeleżał u niej, prawie zapomniany, 2 lata. Na szczęście w marcowe, słoneczne popołudnie odebrałam od kuriera niewielką paczkę z wielkim prezentem.

Pani Mario. Jeszcze raz serdecznie dziękuję, za taki wspaniały podarunek. To naprawdę niezwykłe, że są ludzie, którzy bezinteresownie potrafią obcej osobie sprawić tyle radości.

Przypuszczam, że sam kubek jako pamiątkę z pobytu w Nowym Porcie zabrał któryś z gości "Gesellschaftshausu", a po dekadach trafił do kogoś handlującego starociami i poprzez Panią Marię w moje ręce. I w ten sposób historia po raz kolejny zatoczyła koło.


Inne małe-wielkie przedmioty i ich historie w Akademii Rzygaczy. Zapraszam!
Podziękowania dla Alexa Masłowskiego

czwartek, 10 marca 2011

Ulica Rybołowców - wczoraj i dziś


Ze zbiorów M. Tymińskiego

Ulica Rybołowców (Fischerstrasse) jest jedną z najpiękniejszych ulic w gdańskim Nowym Porcie.
Jest krótką przecznicą pomiędzy ulicami Oliwską (Olivaerstrasse), Na Zaspę (Sasperstrasse) i Wolności (Wilhelmstrasse), położoną w zabytkowej części dzielnicy, po jej zachodniej stronie.
Mimo, że ulica jest krótka, to bardzo interesująca.


Jej architektoniczne założenie jest typowo miejskie. Nie znajdziemy tutaj niewielkich, ubogich parterowych domów, które jeszcze gdzieniegdzie w Porcie się zachowały. Obie pierzeje to piętrowe domy i wielopiętrowe kamienice o zróżnicowanej architekturze. Perełką ulicy jest zespół kamienic położonych na rogu ulic Rybołowców i Na Zaspę. *)1 To bardzo bogata, eklektyczna zabudowa z końca XIX w. Budynki, mimo dziesięcioleci zaniedbań i czasami bezmyślności nadal cieszą oko pięknymi detalami. Znajdziemy tu stylizowane kolumny, rzeźby, kute elementy poręczy i balkonów. Ze szczytu narożnika spogląda na swoją ulicę od ponad 100 lat Minerwa - bogini mądrości. Mimo, że okaleczona, bo pozbawiona jednej ręki, to dzielnie pełni straż nad włościami, które jej powierzyli fundatorzy. Drugą ciekawostką i jednym z symboli Nowego Portu jest drewniana rzeźba pomuchla umieszczona nad dawną bramą (obecnie zamurowana i przekształcona na lokal handlowy) pod numerem 9. Drewniany dorsz, ryba - smok, którą kilkukrotnie próbowano ukraść, została w 2006 r. poddana renowacji, po czym wróciła na swoje miejsce i również badawczo łypie na ulicę, której poniekąd patronuje.

Po II Wojnie Światowej właśnie rybie, a dokładniej jej łowcom poświęcono tą ulicę. Bardzo niesłusznie zresztą. Wcześniej patronem ulicy był Richard Fischer, właściciel browaru, drugiego co do wielkości w Gdańsku, znajdującego się przy ul. Starowiślnej (Weichselstrasse). Richard Fischer prócz tego, że był prężnym przedsiębiorcą, to również filantropem i wielkim dobroczyńcą działającym na polu polepszania jakości życia mieszkańców dzielnicy. W uznaniu tych zasług postanowiono uhonorować go nadając jego imię tej pięknej ulicy. Tu też należy wspomnieć o nieco zaskakującej architekturze całej ulicy. Jedna pierzeja jest bardzo bogata, druga widocznie skromniejsza i prostsza. Było to przemyślane założenie. Miała być to ulica tchnąca duchem egalitaryzmu społecznego. Mieszkali przy jednej ulicy bogaci ludzie - kapitanowie statków, lekarze jak i robotnicy różnych zawodów.
Kolejną ciekawostką jest fakt, że w opisywanej już kamienicy pod numerem 9, w prywatnym mieszkaniu pastora Svena Hellqvista mieściła się pierwsza kaplica dla szwedzkich marynarzy. Stąd czasami można się spotkać z określeniem całej kamienicy "Kościół Szwedzki", i tak została opisana na jednej z map. Właściwy Kościół Szwedzki wybudowano później przy ul. Władysława IV (Bergstrasse).

Przy ulicy, patrząc od strony Oliwskiej zachowało się kilka okazów kasztanowca, z których Nowy Port słynie. Nieopodal wjazdu w bramę nr 8 do naszych czasów dotrwał również malowniczy platan.

Przez ul. Rybołowców biegnie linia tramwajowa, która od początku łączyła odległą Oliwę z Nowym Portem. Do dzisiaj zachowała się część oryginalnych słupów trakcyjnych. Ulica niegdyś pokryta tradycyjną kostką brukową, pod którą skrywają się jeszcze starsze tzw. kocie łby, została pokryta w epoce gierkowskiej warstwą asfaltu. Równocześnie wymieniono też oryginalne XIX-sto wieczne torowisko.

Od kilkunastu tygodni tramwaje ulicą Rybołowców nie jeżdżą, a od 7 marca ulica jest częściowo zamknięta. Jest to część prac związanych z kolejnym etapem remontu torowiska tramwajowego w Brzeźnie i Nowym Porcie. Pierwszy etap prac przebiega na odcinku łączącym ulice Oliwską z Na Zaspę. Zostały rozebrane chodniki, jezdnia i usunięto stare torowisko. Widok jest nieco zaskakujący, dla osób nie znających genezy tego miejsca. Po zerwaniu asfaltu, bruku i kocich łbów widać żółty, czysty plażowy piasek. Dzięki swojemu położeniu i historii geologicznej Nowy Port do dzisiaj trwa, żadna powódź i sztormy nie zmyły go z mapy Gdańska.

Ulica Rybołowców wypięknieje. Kompleksowy remont przywróci dawnego ducha tego miejsca. Brzydkie betonowe krawężniki zostaną zastąpione kamiennymi, które już czekają na montaż. Sama ulica ma zostać wyłożona nową kostką brukową nawiązującą do tej z czasów świetności.
Wiele czasu i pracy jeszcze zostało, zanim znowu ulicą poświęconą Fischerowi pojadą nowe tramwaje. Ale ulica krótka w formie, a długa w treści ma szansę stać się wizytówką całego Nowego Portu.



Oby życzliwe bóstwa, umieszczone na fasadach kamienic w końcu się uśmiechnęły i odetchnęły z ulgą. Patrząc nadal dobrymi oczami na odnawianą ulicę, nad którą pochylają się już trzeci wiek.

*1) Zespół kamienic oczekuje na wpis do Rejestru Zabytków Województwa Pomorskiego na wniosek Pomorskiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków.