środa, 23 kwietnia 2008

Pomuchle z Neufahrwasser i nie tylko

Pomuchel to po gdańsku po prostu dorsz (Gadus morhua callarias). Wyraz obecnie jest często jeszcze spotykany na Kaszubach tzw. modrych, czyli związanych z rybaczeniem morskim. Już na południu Kaszub wyraz w zasadzie jest nieznany.
Z pomuchlem wiąże się bajka o rywalizacji o koronę króla Bałtyku. W szranki stanęły wszystkie ryby. Ale ani dorsz, ani stornia pospolicie flądrą zwana nie zasiadły na tronie króla morza. W wyścigu z Helu do Gdańska zwyciężył skromny, szybki śledź. A flądrze ze złości, że nie została królową pysk ze złości się tak wykrzywił, że do dzisiaj raczy nas swoim szczególnym uśmiechem. Dorsz w życiu miasta i regionu był zawsze bardzo ważny. Doczekał się nobilitacji. Otóż pospolity pomuchel trafił w latach '30 XX w. na monetę bitą w Wolnym Mieście Gdańsku (Freie Stadt Danzig). Pomuchel i flądra trafiły na gdański bilon, a króla śledzia pominięto uznając chyba, że korona i tron są wystarczającym splendorem. Pomuchel chyba z racji, że większy zdobił monetę 10 fenigów, a szpetnousta flądra połowę tego nominału.


Pomuchel w regionie ma swoją markę. Chyba najbardziej znaną imprezą ochrzczoną jego imieniem jest coroczny łebski Festiwal Pomuchla, który w tym roku obchodził będzie X urodziny. Pisałam o nim w grudniu 2007 r.
Ryby były z Miastem zawsze silnie związane, czego kilka przykładów przytoczyłam wyżej. Ale nie dla plebejskiego pomuchla własny trunek i knajpa przy Szerokiej, na którą zasłużył królewski łosoś (der Lachs am Breitgasse). Jego uhonorowano w mniej prestiżowej, ale jakże ważnej, części miasta. W Nowym Porcie (Neufahrwasser). Pokaźnych rozmiarów, drewniana rzeźba jest umiejscowiona nad dawną bramą kamienicy przy ul. Rybołowców (Fischer Str.), obecnie sklepem. Niestety nie wiadomo dokładnie, kto i kiedy umieścił uśmiechniętego dorsza na fasadzie skromnej kamienicy. Rzeźba pochodzi na pewno z początku XX w. I w zasadzie to wszystko, co o niej wiadomo. Nowoporcki dorsz o zawadiackiej minie jest obecnie po wstępnej renowacji, której ja nie uważam za szczyt marzeń. Wrócił na swoje miejsce latem 2007 r. Ale należy się cieszyć z tego, że rzeźba nie poszła na podpałkę, do śmietnika lub trafiła w ręce "kolekcjonera".


Słynny pomuchel z Rybołowców nie jest osamotniony na dzielnicy. Ma rodzeństwo - bliźniaki na szczycie kamienicy przy ul. Wyzwolenia (Fischmeisterweg). Mało kto zadziera głowę do góry i na zwieńczeniu szczytu dostrzega 2 kamienne, uśmiechnięte ryby-smoki.

Pomuchle bliźniaki, z których jeden patrzy na latarnię morską, a drugi gdzieś w stronę Wrzeszcza (Langfuhr), miały wg mnie jakieś towarzystwo nad ogonami.
Niestety owo domniemane towarzystwo nie przetrwało do dzisiejszych czasów. Nie dotarłam do żadnej fotografii przedstawiającej tą kamienicę w czasach świetności. Nie sądzę, aby tam się pierwotnie znajdowała jakaś potężna statua, przykładowo króla mórz. Być może była to pokaźna muszla? A może pomuchel nad pomuchle z wymarzoną koroną na głowie? Liczę na to, że kiedyś się tego dowiemy.

Ale to nie koniec opowieści o nowoporckich rzeźbach. Żeby pomuchel wpadł w sieć, potrzebny jest statek, a statek musi mieć sternika. Sternika znajdziemy bliziutko stadka naszych ryb. Rzeźba przedstawiająca go jest zamocowana na wysokości I p. na zachodniej stronie kamienicy przy ul. Oliwskiej (Olivaer Str.). Sternik dzierży swój ster i nieodmiennie od lat spogląda gdzieś w stronę Brzeźna (Brösen).



Obejrzenie wszystkich rzeźb to spacerek na ok. 30 min. i w zasadzie polega na obejściu terenu dawnych koszar w okół.
Jeżeli ktoś bardziej ciekawy pomuchla i Fischer Str. to polecam artykuł prof. wirt. Grüna o tychże w Akademii Rzygaczy.

Zdjęcia monet gdańskich pochodzą ze strony Danzig - online.




środa, 16 kwietnia 2008

Żuławy, mennonici i beczka alkoholu czyli...rzecz o zbieraniu butelek, pustych na dodatek.








Wysokoprocentowy trunek o nazwie Machandel produkowano w Nowym Dworze Gdańskim (Tiegenhof) . Była to jałowcówka rozlewana do bardzo charakterystycznych butelek przypominających beczkę z obręczami. Wytwórnię założyła mennonicka rodzina Stobbe w II poł. XVIII w. we wsi Tiegenhof. Receptura Machandla przywędrowała wraz z rodziną Stobbe. Był to trunek produkowany nieprzerwanie, podobnie jak likiery z Miasta, do "wyzwolenia" przez Sowietów. Machandel, pomimo, że nie "miastowy", to jedna w wizytówek Gdańska, taka jak Goldwasser. Obecnie produkowany Machandel, Goldwasser, Krambambuli i kilka innych trunków ma niewiele wspólnego z oryginałami, poza nazwami, czasami kształtami butelek.

W moim posiadaniu znajdują się w tej chwili 4 butelki po tym trunku. Litrowa z resztką etykiety (najcenniejsza), półlitrowa i 2 szt. ćwiartek. Do pełnego zbioru brakuje mi setki i kieliszków o identycznej formie jak butelki.

Z moimi butelkami nie wiążą się żadne pasjonujące historie. Pierwszą kupiłam kilka lat temu na Allegro (bo gdzieżby indziej), specjalnie pojechałam po nią do Elbląga. A trzy kolejne, to nabytek ostatnich dni, tyle, że nie jechałam po nie do Elbląga a na przedmieścia Gdańska. Chociaż chyba w ostatnim nabytku jest pewien smaczek. Otóż butelki w liczbie kilkuset, w tym wiele o proweniencji gdańskiej, zostały wykopane przez eksploratorów w okolicach Bornego Sulinowa. Kto i po co wywiózł, i zakopał puste, stare flaszki? Pewnie nigdy się tego nie dowiemy…

Dziwne to hobby – zbieranie starych, pustych butelek, prawda? Nawet do skupu to się nie nadaje. I jeszcze płacić za nie ciężkie pieniądze…;)

Osoby zainteresowane bardziej tematem Machandla i rodziną Stobbe zapraszam do Akademii Rzygaczy:

Machandel
Rytuał picia Machandla

Z ciekawostek dodam tylko, że Peter Stobbe, założyciel wytwórni został pochowany na najstarszym mennonickim cmentarzu na Żuławach

A o innych moich pustych butelkach, o mennonitach napiszę jak mnie najdzie wena twórcza ;)

niedziela, 6 kwietnia 2008

Rekonstrukcja kuli czasu na latarnii morskiej w Neufahrwasser

Poniżej artykuł z sobotniej Gazety Wyborczej (5.IV.2008 r.) O samej latarni i pilotach tekst "się pisze" ;)


Rekonstruują kulę czasu
Bartosz Gondek
2008-04-04, ostatnia aktualizacja 2008-04-04 20:27

Na zabytkowej latarni w Nowym Porcie pojawiła się zrekonstruowana kula czasu, według której do końca lat dwudziestych regulowano chronometry statków, wchodzących do Gdańska.
Metalowa kula umieszczona jest, tak jak przed ponad stu laty, na maszcie nad kopułą latarni. Dawniej podnoszono ją na kilka minut przed południem, a o 12 opuszczano. W ten sposób przekazywano kapitanom statków stojących na redzie portu godzinę, konieczną do dokładnego nastawienia chronometrów okrętowych. Kulę czasu, jedyne takie urządzenie w północnej Europie, zdemontowano z latarni Gdańsk Nowy Port w 1929 r. Jej rolę przejęło radio.

- Kula czasu to chyba najciekawsze i najoryginalniejsze z pośród akcesoriów, w które wyposażano latarnie morskie, dlatego przez lata mieszkańcy Nowego Portu i pasjonaci historii Gdańska czekali, aż uda się ją zrekonstruować - mówi mieszkanka Nowego Portu Izabela Sitz-Abramowicz. - Szkoda że ten doniosły fakt odbył się jakoś tak nieoficjalnie, bez udziału mediów. Byłaby to świetna promocja dla naszej dzielnicy.

- Prace przy rekonstrukcji jeszcze trwają. Mamy już za sobą najtrudniejszy etap - montaż masztu. Teraz uruchamiamy maszynownię i mechanizm zegarowy - mówi Magdalena Kasprzak, pełnomocnik Stefana Michalaka, właściciela latarni. - Kulę udało się odbudować dzięki firmom Saur Neptun Gdańsk i Zarządowi Portu Gdańsk. Choćby ze względu na sponsorów planujemy huczne uruchomienie kuli czasu. Mamy nadzieję, że będzie to miało miejsce na początku sezonu.

Latarnia morska, zbudowana w Nowym Porcie w 1894 r., to dokładna kopia obiektu, który zobaczyli rok wcześniej radni miejscy w Cleveland w stanie Ohio.

W latach swojej świetności nie tylko wskazywała czas i drogę do portu, ale była też wieżą pilotów. Do dziś zachowała się niemal w idealnym stanie. W 2004 r. odrestaurowany zabytek, dziś prywatna własność Stefana Michalaka - Polaka z Kanady, otwarto dla zwiedzających. Wewnątrz możemy oglądać między innymi oryginalne XIX-wieczne urządzenia świetlne i wystawę prezentującą dzieje latarni morskich w Gdańsku.

Źródło: Gazeta Wyborcza Trójmiasto