piątek, 16 listopada 2007

Schmalz aus Neufahrwasser

Zima idzie, trza smalcu nawarzyć. Przepis jest nieprecyzyjny, bo ja wszystko robię na łeko ;)
Składniki:

  • ok. 1 kg surowej słoniny
  • ok. 70 dag boczku parzonego, wędzonego
  • mielone z wieprzowiny
  • kilka cebul
  • kilka ząbków czosnku
  • kilka szarych renet
  • majeranek, zioła wszelakie jakie kto lubi
Jak kto ma machinę mielącą, to super, a jak nie, to czeka go to samo co mnie...siekanie wszystkiego. Słoninę dzielę 3/4 do 1/4. Większą część wytapiam na maxa, a pozostałości wywalam. Mniejszą wytapiam i robię chrupiące skwarki. Boczek w całości drobniutko siekam, wytapiam, podsmażam i do gara. Posiekaną, zeszkloną cebulę tamże. Do tego wszystkiego starte na grubym oczku jabłka i przeciśnięty przez praskę czosnek. A! No i mięso. Ja akurat dzisiaj nie dostałam mielonej łopatki, to dołożyłam drobniuteńko posiekanych, gotowanych ozorków. No i dodaję zioła. Dzisiejsza wersja jest klasyczna, majerankowa z nutą prowansalską.
Zasłużeni towarzysze broni mają obiecane po słoiczku ;) Jak już rozleję smalczyk, oetykietkuję, to pokażę.

Brak komentarzy: