Przychodzi ktoś na prywatne forum, nie poda ręki ani nogi, nie przedstawi się, i prosi o pomoc. Oki. Po latach siedzenia w necie różniaste rzeczy jestem w stanie zaakceptować, przymknąć łeko. Ale w tym przypadku pytacz, nawet nie po zwróceniu uwagi, a jeno zapytaniu, zaczyna się pieklić, tupać nóżką... I w obronę jest brany przez Bulgot styropianu.
Ludzie! Może ja jestem nienormalna, mam źle w głowie...Ale do cholery jasnej...Pracę dyplomową robi się u promotora z którym ma się wspólny język, który potrafi pokierować, podpowiedzieć, skorygować. I z tematu, w którym człowiek jest mocny, może błysnąć wiedzą, talentem, erudycją. A tu wyskakuje kobitka, jak królik z kapelusza i oznajmia, że chce "robić dyplom z mennonitów". I się na forum pyta gdzie najbliżej jest jakiś dom, do którego można wejść. Chce uzyskać wskazówki dotyczące literatury tematu. "Zieloność" w temacie wystaje, jak słoma z butów. I zero pokory.
Ja, jak się na czymś nie znam, i wchodzę gdzieś z prośbą o informacje, to kładę uszy po sobie, nie pyskuję, czekam grzecznie w kąciku, aż ktoś mający większą wiedzę podzieli się nią ze mną.
1 komentarz:
Widzisz, mnie też się zawsze tak wydawało, ale jak widać zarówno studia jak i zwienczający je dyplom nie muszą już być wynikiem żadnej pasji czy nawet głebszego zainteresowania...Ciekawe, czy rzeczona osoba nie wybrała mennonitów w ogóle z powodu ich bliskości w stosunku do swojego miejsca zamieszkania. Pewnie gdyby interesowała się np. Hiszpanią to nie wybrałaby jej na temat dyplomu bo za daleko... Przerażają mnie takie postawy, jak i to, że tacy ludzie mają potem tworzyć urbanistyczną prezestrzeń naszego kraju.
Prześlij komentarz