środa, 30 stycznia 2008

Pianino koncertowe Max Lipczinsky Danzig

Przedstawiam moje pianino. Nie ma co dużo się rozwodzić, wklejam mój artykuł zamieszczony w Akademii Rzygaczy. A jak się kiedyś zawezmę, to pokażę jak wyglądał biedny pianin po kupieniu i w trakcie renowacji...

Pianino koncertowe Max Lipczinsky, Danzig




Historia pianina jest z jednej strony banalna, a z drugiej ciekawa. Pianino było wystawione na sprzedaż w serwisie aukcyjnym. Zdjęcia były bardzo kiepskie, ale wprawne oko mogło dostrzec, z czym ma się do czynienia. W zasadzie z czystej ciekawości wysłałam maila z zapytaniem o cenę. W momencie, w którym dostałam maila zwrotnego z ceną zaproponowaną przez sprzedawcę, rozpoczęła się akcja „Pianino”. W Starogardzie Gdańskim pianino trafiło w ręce renowatora, naszego dobrego kolegi. Po oględzinach w pracowni nasza radość nieco osłabła. Skala zniszczeń szafy instrumentu była ogromna. Koszt renowacji również. Ze względu na nakłady i pracy i pieniędzy reperacja trwała prawie 10 miesięcy. Po prawie roku od momentu zakupu pianino przyjechało do domu. W międzyczasie próbowałam się czegoś dowiedzieć o Pianoforte Fabrik, o przeszłości mojego instrumentu i zaczęłam pisać ten artykuł. Kupiłam instrument od młodego człowieka z Warszawy, dla którego był on niechcianym spadkiem po babci. Owa pani dawała podobno lekcje gry i instrument odkupiła od człowieka mieszkającego na wsi w Wielkopolsce, który w jego posiadanie wszedł w bliżej niewyjaśnionych okolicznościach. Wg relacji sprzedawcy uzyskanych od babci pianino stało w zabudowaniach gospodarczych na wsi w Wielkopolsce - prawdopodobnie w stodole lub chlewie, co potwierdził stroiciel na podstawie oględzin mechanizmu.
Instrument jest diamentem naszej skromnej kolekcji antyków i gedaników. I jesteśmy dumni, że udało nam się uratować tak wyjątkową rzecz.


E.jpg
Max (Maximilian Joseph) Lipczinsky (Lipczyński) urodził się w 1862 r. w Lauenburgu, czyli Lęborku. Ojciec Maxa, Józef, był także budowniczym pianin. Prowadził początkowo tylko wytwórnię instrumentów, a później także skład, gdzie oferował min. pianina Wolkenhauera ze Szczecin. Max Lipczinsky pracę zawodową rozpoczął w wytwórni ojca, umiejętności i wiedzę pogłębiał także w trakcie praktyk w dużych fabrykach niemieckich. W wieku 28 lat, w 1890 r. otworzył własną wytwórnię i skład przy Jopengasse (Piwnej) 50, a po trzech latach przeniósł ją do własnego domu przy Jopengasse 7. W jego fabryce powstawały przede wszystkim pianina i fortepiany, a prócz nich fisharmonie. Instrumenty były wielokrotnie nagradzane na wystawach. Lipczinsky otrzymał medal Związku Wschodnioniemieckich Przemysłowców oraz wiele listów pochwalnych od najznamienitszych pianistów i dyrygentów. Był też dostawcą Królewskiej Szkoły Wojskowej w Gdańsku. Opatentował również dwa ulepszenia mechaniki pianinowej.
Po śmierci Maxa, wytwórnię i sklep prowadziła wdowa wraz z byłym współpracownikiem. Zmieniali się dyrektorzy, ostatecznie w 1920 interes i dom został odkupiony przez O. Heinrichsdorffa, który prowadził przedsiębiorstwo nadal pod oryginalną nazwą do 1939 r. W latach 30. większość jego licznej rodziny wyjechała do USA. Z ciekawostek można tylko dodać, że bratem Maxa był Albert (Wojciech) Lipczinsky, malarz (1876-1974). Większość życia spędził w Sopocie, malował w stylu delikatnego koloryzmu. Dwa obrazy znajdują się w zbiorach gdańskiego Muzeum Narodowego.
Od kamienicy przy Joppengasse 7 wyzwolila Gdansk armia sowiecka. Odbudowana została w 1950 r. przez gdański Miastoprojekt. Obecnie pod tym adresem mieści się sklep filatelistyczny. Nic nie wskazuje, ze kiedyś istniała tu jedna z najlepszych, gdańskich wytwórni instrumentów i sklep firmowy. Produkowała oprócz instrumentów przeciętnych także luksusowe, doskonale wykończone. Zresztą sama lokalizacja firmy świadczy o jej prestiżu. Wszak przy Jopengasse mieściły się najlepsze sklepy i firmy - po sasiedzku był sklep Weykopfa. Jedno z pianin z Jopengasse, z Pianoforte Fabrik Maxa Lipczinsky'ego można dzisiaj oglądać w Muzeum Historycznym Miasta Gdańska. Piękny instrument w eklektycznej obudowie stoi w Ratuszu Głównomiejskim, jako część ekspozycji wnętrz mieszczańskich. Moje pianino jest trochę inne. Moim zdaniem piękniejsze, i bardziej związane z Gdańskiem.
Skrzynia pianina ze względu na ogromne zaniedbania poprzednich właścicieli, złe warunki przechowywania musiała przejść gruntowną renowację. Mebel został zabezpieczony przed żerowaniem drewnojadów. Uzupełniono ubytki, część zdobień wymagała rekonstrukcji. Została nałożona nowa warstwa wykończeniowa.
A.jpg

Konstrukcja skrzyni jest wykonana z masywu iglastego. Boki, wieka, front i detale z drewna liściastego barwionego na czarno. Styl skrzyni to eklektyzm z silnymi cechami neobaroku gdańskiego.
Całość instrumentu opiera się na silnie profilowanym gzymsie. Podstawa jest oparta na 4 rolkach. Drzwi dolne pudła rezonansowego są ozdobione dwoma kasetonami z listew profilowanych. Pudło klawiatury wspiera się na dwóch kanelowanych, pękatych kolumnach. Kolumny są zwieńczone głowicami w kształcie liści akantu i pełnoplastycznych łbów lwów gdańskich dołożonych od frontu. W pudle na wewnętrznej stronie wieka znajduje się ozdobna tabliczka znamionowa wytwórni i, co jasne, klawiatura. Klawiatura jest pokryta płytkami z kości słoniowej. Pudło klawiatury jest zamknięte bokami zdobnymi w półślimacznice, palmety, woluty i kwiatony. Pomiędzy wiekiem klawiatury, a drzwiami górnymi znajduje się geometryczny fryz.
Drzwi górne pudła rezonansowego składają się z dwóch, mniejszych kasetonów bocznych i największego, środkowego. Kasetony są zamknięte łamanym, mocno profilowanym olistwowaniem. Kaseton środkowy ma układ antytetyczny o dekoracji geometryczno-floralnej. Kasetony boczne są prostsze w formie i stanowią tło dla mosiężnych świeczników. Oryginalne świeczniki nie zachowały się i zostały zastąpione innymi z epoki sprowadzonymi z Anglii.
Boki pudła rezonansowego są proste, podzielone na ślepe kasetony z frezowanych listew. Wieko jest proste.


H.jpg
Niezwykle ozdobne pudło kryje mechanizm górnotłumikowy na płycie mosiężnej. Płyta sygnowana Max Lipczinsky Pianoforte Fabrik Danzig. Mechanizm jest zachowany dostatecznie i czeka na specjalistyczny, kapitalny remont. Ze względu na wiek i wielkość (155x166x73 cm. waga ok. 400 kg. gabaryty godne przeciętnego fortepianu) jest nietypowy i przywrócenie go do świetności pochłonie sporo czasu oraz pieniędzy.
Niski numer seryjny - 245 mówi, że instrument powstał na samym początku istnienia wytwórni. Wg opinii specjalisty pianino jest unikatem.
Tekst i zdjęcia: prof.wirt. Fritzek

Podziękowania dla p. J. Michalaka i p. B. Vogel

11 października 2007

© 2007 Izabela Sitz-Abramowicz

niedziela, 13 stycznia 2008

Katastrofa ekologiczna - Morąg, zamek krzyżacki


Takiego widoku i zwierzątek długo nie uświadczymy na zamku w Morągu. Fosa została zalana gównami z miejskiej kanalizacji...Lata pracy, kupa pieniędzy zmarnowana. Mi się beczeć chce, mam obawy pojechać na wizję lokalną.
Nie wiem skąd Svolo (właściciel) ma siłę na czarny i dobry humor:

"Chciałbym poinformować szanownych turystów i innych,ze od 04 05 2008
miasto Morąg posiada nową niespotykaną nigdzie indziej atrakcje
turystyczną
Sredniowieczna fosa miejscowego równie sredniowiecznego
zamku ,napełniona została przez miejscowe MPWiK fekaliami z
kanalizacji miejskiej.
Wszystkich chetnych,którzy chcieliby w miesiącach wiosennych i
letnich obserwować rozwój epidemi w centrum 15 000 miasteczka
zachęcam do poczynienia juz teraz zapisów.
Koszt 15 minutowej obserwacji 10pln.
Zarazenie wirusem -krętka bladego 25pln/od osoby.
Zarazenie tyfusem i cholerą. PROMOCJA.!!! Jedyne 12,5 pln
1/2litrowy słoiczek z zawartoscią fosy-> pamiatka z Morąga- 20pln.

I oferta specjalna.
Obrzucanie sie zawartoscią fosy jedyne 150pln /godz.

Nie przegap takiej okazji.

>>>>>>>Zabijamy ceeeeeenyyyyy.<<<<<<<

Zapisy przyjmuje kasztelanka zamku p. Liljanna"

...

poniedziałek, 7 stycznia 2008

Frysia restajling werszyn 2008.1

3,5 roku w czarnych włosach z mutacjami barwnymi odeszło w przeszłość. Dzięki Karolinie (buziaki), w salonie fryzjerskim pozbyłam się czarnych włosów. Fryzjerzy w salonie byli "lekko" przerażeni pomysłem, na zrobienie z czarnych, długich włosów blondu. Wyszedł, a jakże, ryżawy ;) No i żeby wygubić tą ryżawość zdecydowałyśmy się na takie warkocze i grzywkę. Grzywka wyszła za ciemna, i za czerwona. Do przeróbki na pomarańczowy. Ja jestem zadowolona :), i to bardzo.
Post, i fota jest po to, żeby nie było, że ja taki poważny blog prowadzę ;)))

środa, 2 stycznia 2008

Moje krzesełko



























Krzesło kupiłam sobie w ramach prezentu urodzinowego w maju. Na Allegro a jakże ;) Kosztowało niewiele jak na takiej klasy mebelek, tym radość była większa jak przyjechało do domu. Niestety oględziny nie wypadły pomyślnie. Jakiś "artysta" próbował mebel oczyścić z farby olejnej ( a co!), starej politury barbarzyńskimi metodami. Stwierdziłam min. ślady używania szczotki do rdzy i śrubokrętu...Krzesełko w związku z tym udało się w podróż do Wieśka. Ja nie mam odwagi, a przede wszystkim narzędzi, żeby brać się za trudne technicznie prace. No i sobie u niego stało, i stało...A ja się zastanawiałam jak ma wyglądać. Decyzja dojrzała po odbiorze pianina w sierpniu '2007. Na czarno, z czerwoną tapicerką, złotym szamerunkiem. Do pianina. Jako, że renowacja antyków, to nie wypiek bułek, a i jesteśmy wszyscy w tym temacie spokojni, wręcz ociągający się, to minęło kilka następnych miesięcy. I warto było czekać :) O samy krześle słów kilka. Krzesło jest wykonane z drewna liściastego w 2 gatunkach. Siedzisko i oparcie oryginalnie było wyplecione rafią, z której świadomie zrezygnowałam. Głowa diabła, to sen pijany "artysty" od skrobania szczotą mebla (naklejka z konglomeratu pyłu drzewnego 44 zł/szt.). Co do pochodzenia mebla zdania są wśród znających się na temacie podzielone. Ale niewiele. Stylowo jest to eklektyk z silnymi cechami neobaroku i neorenesansu północnoeuropejskiego. Albo są to Niemcy, albo północna Francja, XIX w. Krzesło jest w każdym razie może nie unikatem, bo to za duże słowo, ale na pewno ciekawostką (w zalewie masowo produkowanych mebli w stylu eklektycznym).