poniedziałek, 15 marca 2010

Okręty NATO w gdańskim porcie


Gdańsk, Nowy Port 14 III 2010r. Okręty widziane z Nabrzeża Ziółkowskiego

Po raz kolejny w gdańskim porcie, pomiędzy 13 a 15 marca, zagościły w ramach manewrów na Bałtyku okręty NATO. Cztery jednostki, pływające pod czterema różnymi banderami cumowały na kanale portowym od sobotniego do poniedziałkowego poranka.

Okręty pod banderami niemiecką - FGS "Passau", holenderską - HNLMS "Middelburg",belgijską - BNS "Aster" oraz brytyjską - HMS "Walney" wchodzą w skład Stałego Zespołu Obrony Przeciwminowej NATO (SNMCMG-1) . Zespołowi przewodzi polski okręt "Kontradmirał Xawery Czernicki". Przez trzy dni (15-18 III) okręty będą wykonywały zadania ćwiczebne z zakresu bezpieczeństwa szlaków żeglugowych.

Okręty przez dwie doby cumowały przy Nabrzeżu Obrońców Westerplatte na Westerplatte, vis a vis Nabrzeża Oliwskiego w Nowym Porcie. Niestety jednostki nie zostały udostępnione przez dowództwo do zwiedzania. Nie zapewniono też bardzo licznym miłośnikom tematów morskich żadnego miejsca z którego można by było chociaż z zewnątrz okręty obejrzeć i porobić pamiątkowe fotografie. Pomimo, że rzecznik MW w komunikacie napisał, że taka możliwość będzie w Nowym Porcie. Niestety Nabrzeże Oliwskie w Nowym Porcie jest niedostępne dla zwiedzających ze względu na funkcję portową.

Po Nowym Porcie w sobotę i niedzielę błąkało się wiele osób, które chciały znaleźć miejsce z którego można chociaż z daleka na jednostki popatrzeć. Niestety nie potrafiłam pytającym wskazać takiego miejsca. Równie wielkie rozczarowanie i zaskoczenie malowało się na twarzach turystów pytających się o możliwość dostania się na drugą stronę kanału.

Natomiast nabrzeże na Westerplatte po prostu zostało przez organizatorów zamknięte.
Przez Westerplatte w ciągu dwóch dni przewinęły się tłumy ludzi. Myślę, że było to kilka tysięcy osób. Zwiedzający próbowali oglądać i fotografować okręty z kopca pomnika, bądź przekładając aparaty przez wysoki płot.

Wielka szkoda, że dowództwo nie zezwoliło publiczności na wejście na nabrzeże. Tego rodzaju imprezy są wielką atrakcją dla gdańszczan i turystów. Tak było chociażby w trakcie ostatniej wizyty okrętów rakietowych w Nowym Porcie, w połowie grudnia 2009 r. Pomimo, że był środek tygodnia i fatalna aura, to na Nabrzeżu Ziółkowskiego pojawiło się wielu pasjonatów morskich tematów.

Pozostaje mieć nadzieję, że kolejne okręty goszczące na kanale portowym zostaną udostępnione publiczności chociażby do obejrzenia z zewnątrz. Niewiele jest okazji, które przyciągają do Nowego Portu i na Westerpaltte takie tłumy, jak w ostatni, pogodny weekend.

Gdańsk, Westerplatte 12 III 2010r. FGS "Passau" i HMS "Walney"

czwartek, 25 lutego 2010

Na ratunek Wyspie Spichrzów - petycja



"My, niżej podpisani przedstawiciele stowarzyszeń, organizacji i mieszkańców Gdańska, którym zależy na zachowaniu i pomnażaniu historycznego piękna miasta, wyrażamy zaniepokojenie z powodu obrotu spraw związanych z dokończeniem odbudowy Wyspy Spichrzów, a w szczególności terenów na północ od ulicy Stągiewnej. Szczególny niepokój budzą powtarzające się wypowiedzi niektórych przedstawicieli Władz Miasta, wyrażające niechęć do odtwarzania historycznego piękna i postulujące budowę obiektów w postaci sprzecznej z wymaganiami ochrony dziedzictwa kulturowego naszego miasta, o niezwykłej, wprost wyjątkowej wartości w skali światowej. Niepokoi tryb rozpisania konkursu na koncepcję architektoniczną jako konkursu zamkniętego, o nieznanych opinii publicznej założeniach, z zaproszeniem wybranych pracowni architektonicznych, które zasłynęły – jak to określono – „nowatorskim spojrzeniem na architekturę zabytkową”. Takie podejście grozi zniweczeniem efektów tego, co przyniosło nam chlubę i ściąga miliony turystów – odbudowy Głównego Miasta. Wyspa Spichrzów była największą w Europie dzielnicą zabytkowych magazynów portowych o fascynującej architekturze, wytwarzających niezwykłą atmosferę. Ze stojących tu niegdyś setek spichlerzy zagładę 1945 r. przetrwały trzy, z pozostałych odbudowano dotąd zaledwie ok. 40, głównie w południowej i środkowej części Wyspy. Niezwykle cenna jest też pochodząca z XIV i XV w. siatka ulic. Dla historycznej tożsamości naszego miasta szczególnie ważna jest postać północnej części Wyspy, po drugiej stronie Motławy, na przeciwko pieczołowicie odbudowanego Długiego Pobrzeża, niezrównanego „waterfrontu” Głównego Miasta, stanowiącego jednak tylko jedną pierzeję słynnej na cały świat ulicy wodnej. Dla zachowania piękna krajobrazu odwiecznego portu Pierwszej Rzeczypospolitej niezbędne jest przywrócenie dawnej postaci także drugiej, przeciwległej pierzei. Postulat odbudowy dotyczy wszystkich zachowanych do 1945 r. spichlerzy na północ od ulicy Stągiewnej (ściany lub fundamenty jeszcze stoją), mających wielką wartość architektoniczną i historyczną, stanowiących niezbywalną część światowego dziedzictwa. Chodzi tu o odtworzenie ich zewnętrznego kształtu, który sprawiał, że były czymś absolutnie niepowtarzalnym w świecie i decydowały o urodzie starego portu na Motławie. Zastąpienie ich postmodernistycznymi, rażącymi w historycznym miejscu budowlami z betonu, szkła i metalu o sprzecznych z historią formach i agresywnej skali oznaczałoby zubożenie i zepsucie tego, co w Gdańsku najcenniejsze – cudownego, ukształtowanego przez wieki, krajobrazu miejskiego, w tym przypadku – portowego. Obniżyłoby to wartość już odbudowanej, niezwykle cennej części światowego dziedzictwa. Aby tak się nie stało, konieczne jest ścisłe przestrzeganie przez uczestników konkursu warunków konserwatorskich, wzmocnionych o postulat rekonstrukcji wyżej wspomnianych obiektów i zespołów, z dostosowaniem do nowych funkcji. Ewentualne nowe budowle powinny swoim charakterem harmonizować z odbudowanymi spichlerzami przez zastosowanie tradycyjnych technik budowlanych. Domagamy się konsekwentnej kontynuacji w północnej części dzielnicy Spichlerze wielkiego dzieła przywracania naszemu miastu dawnego piękna, unicestwionego przez wojnę i powojenne zaniedbania. Wyrażamy nadzieję, że uczestniczący w konkursie architekci zaskoczą nas nie „nowatorstwem”, tylko umiłowaniem historycznego piękna, które jest świadectwem wysokiej kultury.
prof. Andrzej Januszajtis
Gdańsk, 17 lutego 2010 r."

Deklarację można podpisywać w:
- sekretariacie Nadbałtyckiego Centrum Kultury przy ul. Korzennej (Ratusz Staromiejski);
- recepcji Oddziału Gdańskiego PTTK przy ul. Długiej 45;
- Klubie "Cebulka" przy ul. Dworskiej 29a.

Oprócz tego treść deklaracji i formularz do wydruku można pobrać tu petycja-formularz

Więcej o Wyspie Spichrzów można przeczytać na Wolnym Forum Gdańsk w wątkach:
Deklaracja w sprawie Wyspy Spichrzów
Wyspa Spichrzów

Z góry bardzo dziękuję wszystkim miłośnikom naszego wyjątkowego Miasta - Gdańska.

czwartek, 14 stycznia 2010

Pamiątki po dziadku


Po dziadku, Władysławie Wąsiewskim pozostało mi niewiele rzeczy i pourywane wspomnienia. Do tej pory w swoim domu mam maszynę do pisania marki Underwood, mapę Leśnictwa Tempcz z 1926 r. i powojenny negatyw.

Mój dziadek pochodził z Wielkopolski. Przed II Wojną Światową został leśnikiem. W 1939 r. został zmobilizowany do wojska. Uczestniczył w obronie Kępy Oksywskiej, gdzie został ciężko ranny. Przestrzelony kręgosłup operowali mu Niemcy w szpitalu polowym. Trafił do oflagu.

Po zakończeniu wojny został leśniczym pomiędzy Wejherowem, a Lęborkiem w Tępczu. Podobno, jak wspominają moja mama i wujek, dosyć długo przyjeżdżali z niezapowiedzianymi i niechcianymi wizytami "smutni panowie" w skórzanych płaszczach i kapeluszach.

Maszyna do pisania stała u dziadka w kancelarii na ogromnym, dębowym biurku. Później dziadkowie wybudowali dom w Strzebielinie Morskim. Dziadek nadal pracował w leśnictwie. Starą maszynę zastąpił nowoczesny Łucznik, a przedwojenna poszła na „emeryturę”.

Underwood’a znalazłam w strzebielińskim domu na strychu. Miejscu, które było dla mnie magiczne. Miałam kilkanaście lat jak dostałam pozwolenie na jej zabranie. Dźwigałam tą nieporęczną i bardzo ciężką rzecz, byle tylko dowieźć ją do domu w Gdańsku.

Na tym samym strychu znalazłam również w jakiejś stercie książek i szpargałów ręcznie kaligrafowaną mapę Leśnictwa Tempcz. Na rewersach kart są zapiski mojego dziadka. Na niektórych mapach są naniesione nowe linie podziału terenów, dane właścicieli i obliczenia.

Ostatnią rzeczą, o której wspominam, jest negatyw (też znaleziony na strychu).
Mój wujek - Józef fotografował. Latem, w latach '60 XX w. był w leśniczówce w Tępczu. Na ORWO-wskim negatywie utrwalił swoich rodziców, a moich dziadków - Władysława i Wilhelminę. Zdjęcie niesamowicie świeże i ostre, pomimo niedoskonałego materiału i upływu lat. Wujek sportretował dziadka wracającego z pracy i babcię z kalafiorem pod pachą. Na trawie siedzi jeden z ich ówczesnych psów, którego imienia nikt już nie pamięta.

Mój śp. dziadek ze strony mamy jest jedną z najważniejszych osób w moim życiu. Taką, która odcisnęła na mnie wielkie piętno.
Przeprowadzałam się wiele razy, ale te przedmioty towarzyszą mi nieustannie od prawie 2 dekad.

Izabela Sitz - Abramowicz, Wolne Forum Gdańsk


Dziadkowie - Władysław i Wilhelmina Wąsiewscy przed leśniczówką w Tępczu

Tekst powstał w ramach akcji "Pozwólmy przemówić rodzinnym pamiątkom" organizowanej przez Muzeum Historyczne Miasta Gdańska, Portal trojmiasto.pl i Wolne Forum Gdańsk

środa, 6 stycznia 2010

Kościół Wniebowstąpienia Nowy Port, Gdańsk - Himmelsfahrt Kirche Neufahrwasser, Danzig


Dawny Kościół Wniebowstąpienia, obecnie Morski Kościół Misyjny pw Niepokalanego Serca Maryi, tzw. Kościół Morski. Gdańsk Nowy Port, ul. Oliwska 2, VI 2009 r.

Historia dawnego kościoła ewangelickiego w Nowym Porcie (Neufahrwasser) sięga początków XIX w. Wspólnota ewangelicka po okresie wojen napoleońskich została bez miejsca modlitw i spotkań. Zniszczeniu uległy świątynie w pobliskim Wisłoujściu (Weichselmünde) i na Chełmie (Stolzenberg), z których to dzięki uprzejmości gospodarzy mieszkańcy Nowego Portu mogli korzystać. Na ul. Oliwskiej 2 (Olivaerstrasse) rolę miejsca modlitwy początkowo pełnił dawny warsztat, w którym wcześniej wytwarzano beczki do transportu soli. Miejsce z czasem okazało się zbyt ciasne dla rosnącej rzeszy wiernych.

W 1841 r. po zebraniu odpowiednich środków, w Święto Wniebowstąpienia, konsekrowano kościół. Zbudowano go w pobliżu pierwszej kaplicy, na Przyrynku (Am Markt). Był to nieduży budynek o konstrukcji szachulcowej, pokryty dwuspadowym dachem, którego połacie były nachylone pod niedużym kątem. Zwieńczała go mała, szpiczasta dzwonnica.
Projektantem świątyni był sam Karl Friedrich Schinkel (słynny berliński architekt, malarz, teoretyk sztuki - jeden z czołowych pruskich twórców epoki neoklasycyzmu).

Nowy Port się rozrastał, bogacił, powiększała się systematycznie liczba wiernych i świątynia okazała się zbyt mała. W styczniu 1905 r. poświęcono nowy kościół, jedną z najbardziej charakterystycznych budowli Nowego Portu. Za budulec kościoła posłużyły wielobarwne bloki kamienia i cegła. Świątynia została zbudowana w stylu neogotyckim.

Po lewej pierwszy kościół projektu K.F. Schinkla, po prawej kościół z 1905 r.

Konstrukcja kościoła jest halowa z trzema szczytami poprzecznymi po każdej stronie. Główne wejście w podstawie wieży to czworo potężnych, okutych stalą, drewnianych drzwi. Wieża wraz z dwoma hełmami (w formie ostrosłupów) miała ponad 60 m wysokości.

I Wojna Światowa nie poczyniła większych szkód Kościołowi Wniebowstąpienia. Ze strat można wyliczyć tylko to, że na potrzeby zbrojeń z hełmów wież zdjęto miedzianą blachę i przetopiono dwa największe dzwony (zastąpione stalowymi).

Natomiast II Wojna Światowa nieomal doprowadziła do zagłady tej wyjątkowej świątyni. W trakcie ofensywy w 1945 r. Kościół Wniebowstąpienia stał się jednym z ulubionych celów ostrzału w tym rejonie Gdańska. Ślady trafień ciężkiej artylerii widoczne są do dzisiaj. Budynek w efekcie ciężkiego ostrzału i wielodniowego pożaru został zniszczony w ponad połowie. Destrukcji uległy wieże wraz z dzwonami, zegarem i jego tarczami a także wyposażenie, sklepienie i dach .

Po zakończeniu działań wojennych kościół przeszedł w ręce Franciszkańskiego Zakonu Świeckich. Nowi gospodarze razem z wiernymi na wszelkie możliwe sposoby próbowali ratować świątynię. Przystąpiono do odbudowy. Niestety ze względu na ówczesne realia i nikłe środki, remont w pierwszym okresie miał mnóstwo trudności technicznych. Nie odbudowano hełmów wieży, co było planowane. Niestety ściany były zbyt osłabione i nie utrzymałyby ciężaru odtworzonych wież. Systematycznie dzięki staraniom wielu osób Kościół Wniebowstąpienia powoli wracał do „życia”. W kwietniu 1949 r. świątynię ponownie poświęcono i nadano mu nowe wezwanie: Morski Kościół Misyjny Niepokalanego Serca Maryi.

Wyposażenie kościoła jest skromne i współczesne:

Kruchta i wnętrze kościoła


Jak już wspomniałam wcześniej, była to jedna z najbardziej charakterystycznych budowli Nowego Portu. Kościół był doskonale widoczny dzięki dwóm szpiczastym hełmom. Do tej pory zdarza się, że dzięki nim można zidentyfikować miejsce powstania starych fotografii, którym czasami bardzo daleko do ideału technicznego. Tak było w 2008 r. w przypadku kilku zdjęć z albumu rodziny Grimmer, który opisał Tomasz Strug na StaraOliwa.pl Album rodziny Grimmer

Niestety do dzisiejszego dnia kościół nie odzyskał hełmów wieży. Przy nowoczesnych technologiach, tworzywie, i dzięki odpowiednim funduszom możliwe byłoby ich odbudowanie.
Mam nadzieję, że kiedyś znowu zobaczę górujące nad dzielnicą dwa, sięgające nieba hełmy wieży dawnego kościoła ewangelickiego.


Ciekawostki z okolicy świątyni:

1. Cokół Kriegerdenkmal - pomnika poświęconego poległym na frontach I Wojny Światowej mieszkańcom Nowego Portu. Obecnie podstawa figury Niepokalanego Serca Maryi (na placu przed kościołem).

2. Rzeźba nagrobna z brązu poświęcona Rudi Weddigenowi, dłuta słynnego wrocławskiego rzeźbiarza Paula Schulza stojąca w ogrodzie klasztornym, o której pisałam w 2008r. Chrystus z Nowego Portu

Kościół pw. Wniebowstąpienia Pańskiego nie był i nie jest jedynym miejscem kultu religijnego w Nowym Porcie. Prócz niego istniały: katolicki kościół pw. Św. Jadwigi (Hedwigskirche) również przy ul. Oliwskiej; katolicka kaplica pw Matki Boskiej Częstochowskiej w dawnym budynku stajni na terenie koszar i Kościół Szwedzki na ul. Władysława IV (Bergstrasse). Wszystkie budowle przetrwały burze dziejowe, ale tylko kościoły Wniebowstąpienia ( Kościół Morski) i św. Jadwigi pełnią nadal funkcje sakralne. Opisywany kościół zakonny obecnie podlega parafii św. Jadwigi.