wtorek, 27 stycznia 2009

Josef Thorak - "Mutter mit Kind", Zaskoczyn, k. Gdańska



Josef Thorak, austriacki rzeźbiarz (1889 - 1952) Artysta tworzył dzieła o silnych cechach neoklasycystycznych, z odwołaniami do ekspresjonizmu W niektórych wczesnych pracach można się też dopatrzeć wpływów wręcz secesyjnych. Thorak jest uznawany razem z Arno Brekerem za pierwsze dłuto III Rzeszy.

Jednak nie wszystkie prace Thoraka z okresu panowania nazistów są stereotypowe, obrazujące pierwotną siłę, władzę, dumę w którą przyoblekał najczęściej muskularnie zbudowanych, nagich mężczyzn. Jedną z takich nietypowych rzeźb odkryto w 2008 r. w malutkiej miejscowości Zaskoczyn niedaleko Gdańska. Pokaźnych rozmiarów rzeźba to matka karmiąca piersią dziecko. Przedstawienie, pomimo monumentalnych rozmiarów i dosyć mocnego formalnie potraktowania jest jednocześnie dziełem kameralnym i wzruszającym. Rzeźba "Mutter mit Kind" powstała w 1942 roku. Wiadomo, że została wystawiona w tym samym roku na corocznej Grosse Deutsche Kunstausstellung, w Monachium.

Figura stoi w ogrodzie obecnego Domu Opieki Społecznej. Przed II wojną światową był to szpital dla chorych na gruźlicę i osób z zaburzeniami wzrostu. To miejsce zobrazował w "Blaszanym bębenku" Günter Grass, który jako młody chłopak przebywał tam na leczeniu przed wybuchem II wojny światowej. Prawie pewne jest, że opisy długich korytarzy szpitalnych są odbiciem wspomnień autora z pobytu tam przed wojną. I być może styczność z osobami z zaburzeniami wzrostu wpłynęła na budowę postaci Oskara - głównego bohatera "Blaszanego bębenka"?

W trakcie wojny to urokliwie położone miejsce stało się ośrodkiem sanatoryjnym dla żołnierzy Luftwaffe. I w tym czasie "Mutter mit Kind" stanęła na terenie ogrodu ośrodka.

Pomimo, że odkrycie oficjalnie potwierdzono w czerwcu 2008 r. to do tej pory nie udało się ustalić jakim trafem rzeźba "Mutter mit Kind", dłuta Thoraka, znalazła się w Zaskoczynie pod Gdańskiem.

Zapraszam do dyskusji na Wolne Forum Gdańsk

czwartek, 22 stycznia 2009

Władze Miasta Gdańska vs wojewódzki konserwator zabytków- Wyspa Spichrzów


Po prawej Wyspa Spichrzów. Fot. National Geographic X.1939 r.

Od kilku dni trwa w moim Mieście regularne polowanie medialne na wojewódzkiego konserwatora zabytków dra M. Kwapińskiego. Prezydent P. Adamowicz i jego prawa ręka v-ce prezydent d.s. polityki przestrzennej W. Bielawski zarzucają konserwatorowi hamowanie rozwoju Miasta i kompletne niezrozumienie potrzeb. Oficjalną kością niezgody jest Wyspa Spichrzów na Głównym Mieście. Prezydent nie może się pogodzić z warunkami zabudowy tego zniszczonego w 1945 r. terenu. Konserwator postawił kategoryczne veto rozebraniu ruin spichlerzy i postawienia tam zabudowy kompletnie niepasującej do otoczenia. Prezydent Miasta snuje wizję nowoczesnej architektury z obowiązkową "dominantą", czymś "na kształt rzeźby" i czymś "bursztynowym". Bielawski w tej sprawie wystosował oficjalną skargę na Kwapińskiego i pracę jego urzędu do generalnego konserwatora zabytków. A Adamowicz w wywiadach udzielanych mediom oficjalnie drwi z Kwapińskiego: nagranie z konferencji (konferencja prasowa 14.I.2009r.) Oraz wyraża oburzenie, że konserwator ma "absurdalnie szerokie kompetencje" ( Dziennik Bałtycki - 16.I. 2009r.)
Zaiste wielką klasę ma nasza władza. I jedynie słuszną linię.

Interesujące jest robienie przez władzę zasłony dymnej, która ma ukryć jej własną nieudolność. Czy winą urzędu konserwatorskiego jest niemożność znalezienia przez wiele lat dobrego inwestora? A jak już inwestor się znalazł, to zawsze wszystko kończyło się wielką klapą. Wystarczy przypomnieć nagłaśniane szeroko kręcenie "american ice cream" z 2002 r. i późniejszą akcję "hiszpańska mucha" z 2005 r. ( obie zakończone fiaskiem i ogromnymi nakładami finansowymi Miasta).
A może winą konserwatora jest samo zrujnowanie Wyspy Spichrzów w 1945 r. ?

Zabytki są solą w oku władzy. Zamiast tych staroci wymagających ogromnych nakładów można zbudować coś nowoczesnego, i niewielkim kosztem. Coś, o czymś się snuje wizje. Będzie na czasie, estetycznie, kolorowo, będzie można zawiesić kolejne, barwne, radosne bannery reklamowe. I konserwator nie będzie gardłował o ich ściągnięcie, tak jak na Bramie Wyżynnej. Zabytków powinno zostać tylko kilka. Tylko takie, na których tle można sobie zrobić reprezentacyjną fotografię. Plebejskie magazyny nie są prestiżowe. Co innego np. Ratusz Głównomiejski, albo " dominanta".

Wszystkich moich czytelników zapraszam na Wolne Forum Gdańsk do dyskusji na ten temat.

sobota, 17 stycznia 2009

Wieża widokowa "Kaszubskie oko" Gniewino







Wieża widokowa "Kaszubskie oko" znajduje się na peryferiach miejscowości Gniewino, na wzgórzu wznoszącym się ponad 110 metrów n.p.m. Obiekt oddano do użytku jesienią 2006 r. Jest otwarty dla zwiedzających przez cały rok, pomijając dni świąteczne i dni z warunkami atmosferycznymi stwarzającymi zagrożenie. Ma w całości ok. 44 m wysokości. Na platformę widokową prowadzi 212 schodów. Przy dodatniej temperaturze na szczyt można też wjechać windą zamontowaną w betonowym trzonie. Z wieży widać przy dobrej pogodzie otwarte morze, jez. Żarnowiec z ruinami budowy elektrowni jądrowej, zbiornik górny elektrowni wodnej Żarnowiec, elektrownię wiatrową i lasy okalające okolicę. Widoki są naprawdę fantastyczne. Tak piękne, że ja z moim panicznym lękiem wysokości przełamałam się i weszłam na górę. I zamierzam wrócić tam w innych porach roku. Na prawdę warto. Odwiedzajcie to miejsce będąc w okolicy.

Corpus delicti dla znających mnie i mój lęk wysokości osób. Weszłam na górę. I zeszłam.

piątek, 16 stycznia 2009

"Wojna trwa" - foto projekt


Gdańsk Wrzeszcz, ul. Sochaczewska fot. T. Strug

Kilka miesięcy temu w rozmowie z autorem wyżej zamieszczonego zdjęcia padł pomysł udokumentowania śladów rozstrzelania naszego Miasta. Mamy rok 2009, wojna skończyła się w 1945...A w Mieście nadal straszą na elewacjach rany po pociskach. I bynajmniej nie są one pozostawione jako zabytki pamięci służące ku przestrodze i skłaniające do refleksji kolejne pokolenia. Wojna trwa...

Jeżeli ktoś z moich szanownych czytelników zna "rozstrzelane" miejsca w Gdańsku i zechce się podzielić tą wiedzą, to będę wdzięczna.Dyskusja na Wolne Forum Gdańak
Gdańsk Nowy Port, ul. Na Zaspę

Gdańsk Nowy Port ul. Na Zaspę


Gdańsk Dolne Miasto, ul. Łąkowa fot. I.Niemczewska

środa, 7 stycznia 2009

Kataklizm po gdańsku czyli zima w styczniu


Gdańsk Nowy Port 7.I.2009r godz. 13


Stało się...Stało się niemożliwe. W styczniu przez 3 godziny w Mieście intensywnie popadał śnieg. Jak mógł?! Przecież władze i służby odpowiedzialne za utrzymanie dróg i komunikacji miejskiej w życiu się nie mogły tego spodziewać. Od paru dni kilkustopniowy mróz powodował zamarzanie zwrotnic tramwajowych i oburzenie ludzi odczuwających zimno w środkach komunikacji miejskiej. Temperaturą w tramwajach zainteresował się sam wiceprezydent Gdańska i obiecał skontrolowanie sytuacji i kroki dążące do ogrzania niezadowolonych. Ciekawe na czym te kroki mają polegać? Będą montowane farelki w tramwajach? A może motorniczowie będą rozdawali koce pasażerom? Dzisiejszy opad śniegu nazwany przez media "burzą śnieżną" sparaliżował Miasto i okolice. Zablokowana obwodnica, niejeżdżące autobusy i tramwaje, kilometrowe korki. Ogólnie totalny chaos i dramatyczne doniesienia w mediach. No ależ kto się mógł spodziewać...w styczniu?! W Mieście nikt z moich znajomych nie widział pługa, ani solarki, poza jakimiś osiedlowymi maleństwami. Ponoć cały ciężki sprzęt pojechał ratować obwodnicę. Skoro pojechał tam cały, to w takim razie on ją zablokował. W obliczu anomalii niespotykanej w naszej szerokości i długości geograficznej prowadzącej do opłakanych skutków, i Bóg wie do czego jeszcze mogącej doprowadzić, Wojewoda Pomorski wystosował komunikat do ludności. W komunikacie uświadamia nas i ostrzega, że jest zima. Wesoła jest zima w moim Mieście. Jutro zapewne będzie jeszcze ciekawiej, bo zgodnie z zapowiedziami meteorologów widzę za oknem chmury nadciągające znad Lasów Oliwskich.
Poza tym zima jest przepiękna. Trzymajcie się ciepło!

I po śnieżycy, ok. godz. 16.

piątek, 2 stycznia 2009

A.D. 2009


Widok na mój fyrtel po przebudzeniu 1.I. 2009 r.

No to mamy ponoć 2009 rok. Ponoć, bo ja w to oficjalne stanowisko świata co do miar czasu nie wierzę od bardzo dawna. W kalendarzach pogubiono, pododawano dni, miesiące, lata. Egall, kalendarz jest przekłamany równie jak Wulgata.
W roku 1000 miał nastąpić koniec świata, podobnie jak w roku 2000. Dwa dni temu większość ludzi cieszyła się, że za moment będzie o rok starsza i cieszyła się, że trzeba się cieszyć, bo tego wymaga data. Koniec świata nie nastąpił ani w roku z jedynką, ani z dwójką na początku. Planeta kręci się dalej, kręcą się lewe interesy, wojny. Cyferki 2 0 0 9 niczego nie zmieniły. Może tylko to, że wczoraj zauważyłam, że to będzie 3 rok tego bloga i jego czytelników.
A skoro już doszłam do takiego wniosku, to życzę Wam wszystkim najlepszego, cokolwiek to dla kogokolwiek znaczy. Niech się darzy w domach i zagrodach.
Fritzek