poniedziałek, 3 grudnia 2007

IX Festiwal Pomuchla...bez pomuchla






Zgodnie z planem odbył się w dniach 1-2 XII 2007 IX Festiwal Pomuchla w Łebie. Festiwal Pomuchla bez pomuchli. Bez pomuchli ze względu na zakaz połowów, którym polskich rybaków obłożyła UE. Pierwszy dzień jarmarczny, nie ma nic wspólnego z tytułowym festiwalem. Ot gwiazdkowy jarmark oferujący tandetne ozdoby i troszkę rękodzieła na różnym poziomie. W drugim dniu była konferencja, na której nie byłam, bo w tym czasie jeździliśmy po okolicznych zabytkach. Najbardziej spektakularna część festiwalu, to wystawa i konkurs rybnych potraw przygotowanych przez restauracje i grupy nieprofesjonalne. Dodatkowo występ grup folklorystycznych kaszubskiej i rosyjskiej, i podpisywanie książki przez Macieja Kuronia. Organizacja imprezy nie wzbudziła mojego zachwytu, ba! nawet aprobaty podszytej pobłażliwością. W przeciwieństwie do prezentacji konkursowych. Impreza rozciągnięta w czasie, w którym nic się nie dzieje. Część wystawców jest przygotowanych od południa, część szykuje się w ostatniej chwili. Największym dramatem było oświetlenie. Impreza odbywa się w hali sportowej, która okna ma tylko pod sufitem, poza tym na początku grudnia błyskawicznie robi się ciemno (o ile ciemnawo nie jest cały dzień, jak wczoraj). Nie włączono głównego, górnego oświetlenia, zaserwowano tylko boczne reflektory okraszone barwnymi filtrami. Czyżby miało być ciepło, kolorowo i przytulnie?! Takie oświetlenie potraw woła o pomstę do nieba!!! Stoły, które wylosowały takie koszmarne światło, traciły 50% atrakcyjności, jak nie więcej. Nie dotrwaliśmy do końca imprezy i ogłoszenia wyników konkursu, tudzież darmowej degustacji. Impreza jest niebiletowana, co też jest dziwne. Brak jakichkolwiek gadżetów pamiątkowych do kupienia, typu plakaty, koszulki, kubki, smycze. Pewnie byłabym bardziej wyrozumiała, gdyby to był raczkujący festiwal. Ale za rok odbędzie się X FP. Jeżeli za koordynację i organizację nie weźmie się ktoś z głową na karku, to będzie...chyba wstyd. Idea FP jest rewelacyjna, impreza jak najbardziej godna nagłaśniania. Mam nadzieję, że organizatorzy w przyszłym roku staną na wysokości zadania.
Część wystawców zaprezentowało prawdziwe cudeńka z ryb (i nie tylko), na fantastycznych "stołach". My wiemy na 100% jaką restaurację odwiedzimy przy następnej wizycie w Łebie - Hotel Bakista. Prezentacja na profesjonalnym poziomie.
Poza tym mam głowę nabitą pomysłami na różne różności z ryb. I choćby dlatego warto było się przejechać do Łeby.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

pojadloby sie ,mmmmm,rybeczki....