środa, 13 maja 2009

Eat your God

Czytając sam tytuł wiele osób może pomyśleć, że to pomysł jakiegoś mojego projektu artystycznego gwoli zaistnienia na kanwie skandalu łamania świętości. Otóż nie. Poniższy tekst będący częścią moich przemyśleń o podejściu do wiary i symboli polskich katolików, powstał na bazie dyskusji prowadzonych nad zdjęciem tortu komunijnego na portalu gazeta.pl. Aczkolwiek sam tekst sztuki mocno dotyka.


Na forum "Galeria Potraw" gazeta.pl. forowicz prezentuje własnoręcznie wykonany tort na uroczystość przystąpienia do I Komunii dziecka w rodzinie. Tort jest biały, dwupiętrowy, o dosyć kontrowersyjnym składzie (min. spirytus i rozpuszczone gumy do żucia). Na pierwszym piętrze leży różaniec, na drugim leży biblia i stoi kielich eucharystyczny. Wszystko wykonane z jadalnych składników. Wiele osób się zachwyca, ale wiele również jest mocno zniesmaczonych. Łącznie z dyskutantami, którzy określają się jako agnostycy.

Polski katolicyzm jest złożony z wykluczających się teoretycznie sprzeczności. Z jednej strony mamy ludyczny festiwal kiczu o pogańskich korzeniach, akceptowany przez hierarchię kościelną. Mamy kolorowe, plastikowe Matki Boskie z odkręcanymi głowami, breloczki, makatki, długopisy, kubki z wizerunkami Chrystusa wyprodukowane w Azji. Wiarę w "święte" obrazy, figury, źródełka. Ogólnie społecznie jest akceptowane i utrwalanie takiej deprecjacji wiary i jej podmiotu, sprowadzanie do poziomu wiejskiego odpustu. Stąd mamy między innymi ów tort, który skłonił mnie do napisania tego tekstu.

A co mamy za tą lukrowaną, radosną fasadą? Drugi biegun. Zapiekłość, nienawiść, wieczne cierpiętnictwo, żałobną czerń. Niech ktoś spróbuje wykorzystać jakiś symbol religijny, bądź coś do niego podobnego w sposób nieodpowiadający tej radosnej i kolorowej na co dzień społeczności katolickiej. Momentalnie zostaje posłany na stos i rozpoczyna się piekło "obrazy uczuć religijnych". Mnie zastanawia, dlaczego w takim razie nie obrażają tandetne, sztuczne, masowe gadżety traktowane zupełnie na poważnie i z nabożeństwem. Uważam, że właśnie sami katolicy są wspólnotą religijną, która w obrębie chrześcijaństwa najbardziej nie szanuje tego i tych, w których wierzy. Kupuje, konsumuje i wydala. W takim ujęciu więcej Tego Który Jest można znaleźć w budzących wielkie kontrowersje pracach artystów. Bo w tych pracach jest przede wszystkim świadomość. I refleksja, dialog, spór.

I do czegóż dążę w tym tekście. Do prostej konkluzji. Gdyby autor, który popełnił ten tort posiadał świadomy, twórczy imperatyw intelektualny, a nie kulinarny, to ten tort mógłby się stać dziełem sztuki. Jestem przekonana, że wystawiony w galerii sztuki nowoczesnej, opatrzony tytułem przeze mnie wymyślonym, skonsumowany przez artystę i widzów byłby wielkim skandalem. I sukcesem medialnym.
Eat your God...


*Fot. otrzymałam drogą prywatną od osoby, która jest autorem tortu.