Dzisiaj dosyć często
się zdarza jeszcze słyszeć, że dzielnica Nowy Port, to miejsce w którym Diabeł
mówi dobranoc. Więcej oczywiście w tym tzw. urban legend niż prawdy. Chociaż,
tak jak każda dzielnica portowa, przez swoją specyfikę, ludzi w niej
mieszkających i przebywających zapracowała sobie na dosyć kontrowersyjne
opinie. Poza tym, wiadomo nie od dziś, że zło, zakazane rewiry i kontrowersyjne
tematy są o wiele ciekawsze niż przyzwoitość. Tym bardziej samo tworzenie
plotek wokół nie do końca jasnych spraw i ich podsycanie działa niczym perpetuum
mobile II stopnia.
Ale dzisiaj nie o
samej specyfice Nowego Portu/Neufahrwasser chcę pisać. Więc o czym?
Śmiało można
powiedzieć, że Diabeł w szczegółach tkwi. Do tej pory nie natrafiłam w żadnych
przekazach pisanych, ustnych i nazewniczych na ślad grasowania Złego na
dzielnicy. Brak jest miejsc określanych jako przeklęte, diabelskie. Poza tym,
że mieszkańców i gości piekielne moce brały i biorą w szpony od czasu do czasu.
Odnalazłam w ciągu ostatnich kilku lat Chrystusa, Atenę, mityczne stworzenia
zaklęte w kamień i drewno mieszkające na dzielnicy, ale bohatera tej opowieści
ani widu, ani słychu.
Okazuje się, że
jednak Diabeł, czyli der Teufel, pozostawił ślad swojego kopyta w Neufahrwasser
i nakrył go ogonem na niemal 100 lat.
Karta pocztowa z widokiem na koszary z Diabelskiego Mostu wysłana z Nowego Portu w 1903 r.
Otóż jakiś czas temu,
na jednym z portali aukcyjnych została na sprzedaż wystawiona karta pocztowa.
Widok na niej uwieczniony jest banalny. Za tło robią doskonale znane dawne koszary
położone przy ul. Oliwskiej, które obecnie użytkuje Straż Graniczna.
Głównym daniem jest torowisko i jadący w kierunku dworca osobowego pociąg
pasażerski ciągnięty przez pruską lokomotywę parową typu T4. Torowisko, dworzec i jego
okolice uwieczniono na wielu fotografiach powielanych w formie widokówek.
Widoczek jakich wiele, zapewne w pierwszym momencie bardziej interesujący
pasjonatów kolejnictwa niż miłośników dzielnicy.
Ale gdzie się
zapodział nasz bohater? Odnalazł się w opisie karty wydanej przez W. Stobbies'a
z Neufahrwasser. Ów opis czarno na białym mówi, że jest to widok z Diabelskiego
Mostu. Ki Diabeł i ki Most?
Po dociągnięciu w 1867 r. nitki kolejowej do Nowego Portu, która przecięła nabrzeże i część
dzielnicy przylegającą do głównej ul.Oliwskiej/Olivaer Str. zbudowano na zakończeniu ul.
Blizowej/Bliesen Str. most-kładkę dla pieszych. Po drugiej stronie torów, nad kanałem portowym
mieściły się budynki mieszkalne, hotel magazyny, biura. Mostek więc powinien
być teoretycznie wybawieniem dla mieszkańców, pracowników i gości. Więc skąd
nazwa "Diabelski Most"?
Widok Diabelskiego Mostu z ul. Rybołowców/Fischer Str.
Brytyjscy jeńcy wsiadający na pokład HMS Concord po zakończeniu I Wojny Światowej. Diabelski mostek widoczny po lewej stronie nad torowiskiem.
Myślę, że mogło być
tak: Początkowo kolej żelazną często określano jako piekielne machiny, a
lokomotywy bywały utożsamiane z bestiami zionącymi żarem, parą i czarnym dymem.
Zapewne wiele osób, lepiej i gorzej ubranych, spieszących się na pociąg, albo
do domu czy pracy zostało okopconych przez którąś z licznych lokomotyw i zeszły
z mostku po prostu czarne jak przysłowiowy Diabeł. Ktoś musiał szpetnie zakląć
i przyszyć czartowską łatkę mostkowi.
Inną hipotezę postawił Grzegorz Fey, spec od kolejnictwa nomen omen. Mostek był dosyć karkołomną w pieszym użytkowaniu konstrukcją. Na górny podest, przerzucony nad torami prowadziły nie klasyczne schody, tylko coś co można porównać do drabiny-żelazny stelaż ze stopniami z belek. Ludzie pokonujący kładkę na pewno wiele razy się potykali, tracili obcasy, albo zwyczajnie pośllizgiwali na mokrym albo zalodzonym drewnie, o co tuż przy Kanale Portowym nietrudno, krzycząc „Teuflisch Glatt! Teuflisch Brücke!”.
Czy nasze przypuszczenia są słuszne, pozostawiam osądowi czytelników. W każdym razie podziwiając ten artefakt pewne jest, że określenie tego miejsca jako diabelskiego istniało w powszechnym obiegu i świadomości ówczesnych mieszkańców Nowego Portu.
Coraz mniej osób
pamięta sam rozebrany mostek nad nieistniejącymi już torami i mało kto wie, że
władca piekła miał go w swoim posiadaniu.
Ale wszak Diabeł w szczegółach
tkwi...
Źródła ilustracji:
1) Zbiory prywatne Grzegorza Fey
2) www.delcampe.net
3) Zbiory Imperial War Museum London, autor: Cecil King, 1918 r.
4) Archiwum rodzinne Natalii Kryger-Rusieckiej i Przemysława Rusieckiego
5) Zbiory Muzeum Narodowego w Gdańsku, Sąd Ostateczny-skrzydło piekło, autor: Hans Memling, 1467- 1471 r.
Podziękowania dla Grzegorza Fey.
1 komentarz:
W Nowym Porcie a w zasadzie w Neufahrwasser znane rowniez bylo miejsce zwane Teufelsgang (Diabelskie przejscie). Owiane zla slawa i odwiedzane noca przez portowe prostytutki ze swoimi klientami znajdowalo sie na terenie Abbeg - Stift. W ciagu dnia odwiedzane przez mlodziez ogladajaca pozostalosci nocnego zycia. (Przekaz rodzinny i sprawdzony).
Prześlij komentarz