poniedziałek, 16 czerwca 2008

Chrystus z Nowego Portu



Paul Schulz urodził się 13 stycznia 1875 r. w miejscowości Czernin na Górnym Śląsku. Pochodził z niezbyt zamożnej rodziny. Jego ojciec będący zarazem cieślą i grabarzem w rodzinnym miasteczku, nie mógł zapewnić synowi wykształcenia poza minimum. Po ukończeniu szkoły młody Schulz ze względów ekonomicznych poszedł pracować do miejscowego kamieniarza. Terminując w jego zakładzie nauczył się rzeźbić min. w marmurze i granicie. Dzięki niewątpliwemu i szczęśliwie zauważonemu talentowi studiował we Wrocławiu jako wolny słuchacz rzeźbę przez cztery lata, za ufundowane stypendium. Studia ukończył w 1901 r. Odbył jedną poważną podróż artystyczną, która prowadziła poprzez Brukselę, pracownię Rodina w Paryżu, gdzie przebywał na jego zaproszenie, kończąc się na Włoszech. W 1905 r. na stałe osiadł we Wrocławiu. W 1907 r. zdobył złoty medal na wystawie sztuki w Berlinie za półakt męski. Wykonał szereg pomników, rzeźb i plakiet. W 1930 r. wydał katalog własnych prac pt. 50 Köpfe. W latach 1939-1942 uczestniczył w licznych wystawach w Berlinie, Dortmundzie, Wiedniu i Monachium. Był znanym i szanowanym artystą. Założył ekskluzywne wrocławskie stowarzyszenie artystyczne. Nigdy nie zajął się pracą dydaktyczną.
Paul Schulz zmarł niewiele ponad pół roku po swoich 70 urodzinach we Wrocławiu (13 sierpnia 1945 r.), po dramatycznych przeżyciach. Kazał się pochować w ceramicznej trumnie na jednym z wrocławskich cmentarzy, który został później zamieniony w park.
Był artystą bardzo pracowitym, a pomimo tego do czasów obecnych zachowało się niewiele jego prac.
Skąd zatem Paul Schulz w Akademii?
Według Jana Sakwerdy, wieloletniego pracownika wrocławskiego Muzeum Marodowego, znawcy twórczości Paula Schulza, nieznane są jakiekolwiek związki artysty z Gdańskiem.
A jednak...
Rzeźba znajdująca się w ogrodzie klasztoru oo. Franciszkanów przy Kościele Morskim (dawnym kościele ewangelickim) w Nowym Porcie przy ul. Oliwskiej jest statuą nagrobną. Jest to odlew z brązu metrowej wysokości, wtórnie osadzony na cokole z kamieni. Przedstawia siedzącego Chrystusa przygarniającego do siebie małego, nagiego chłopca. Jest to popularny motyw ikonograficzny znany jako "Pozwólcie dzieciom przychodzić do mnie". Figura w manierze neoklasycystycznej, pełna miękkości i łagodnosci w formie. Rzeźba jest oznaczona w trójnasób. Patrząc en face, na lewej stronie rzeźby znajdujemy sygnaturę artysty P.Schulz Breslau. Po prawej stronie znajduje się inskrypcja sporządzona niezbyt starannie na woskowym modelu pismem neogotyckim. Oto jej brzmienie wraz z tłumaczeniem:
"Ihrem
tapferen und
treuen Söhnchen
Rudi Weddigen
in dauernder
Liebe errichtet
von seinen
Eltern
"

"Swojemu
dzielnemu i
wiernemu synkowi
Rudiemu Weddigen
w nieustającej
miłości ufundowali
jego
rodzice
"

Brak niestety jakiejkolwiek daty. Treść napisu w połączeniu z charakterem całości rzeźby sugeruje przedwczesną śmierć dziecka, prawdopodobnie po długiej chorobie. Rodziny Weddigen próżno szukać w gdańskich spisach mieszkańców. Znana jest natomiast zamożna rodzina Weddigenów z Herford w Północnej Nadrenii – Westfalii. Czy i w jaki sposób Rudi Weddigen spokrewniony był z włókienniczymi potentatami z Herford nie udało sie jak dotąd ustalić.
Na podstawie figury, z tyłu widać wyraźną sygnaturę odlewni AKTIENGESELLSCHAFT GLADENBECK BERLIN FRIEDRICHSHAGEN. Sygnatura była używana w latach 1892-1911. Firma założona przez Hermanna Gladenbecka w II poł. XIX w. była uważana za najlepszą odlewnię w Niemczech. U Gladenbecków wykonano m.in. berlińską kolumnę zwycięstwa i królewiecki pomnik Immanuela Kanta.
W parafii i klasztorze Franciszkanów w Nowym Porcie nie ma jakichkolwiek informacji o pochodzeniu rzeźby. Nie jest też darzona wielką estymą. Stoi nieco zapomniana w przyklasztornym ogródku błędnie określana jako "Św. Józef".
Nie wiadomo kiedy i w jakich okolicznościach dzieło wrocławskiego artysty znalazło się w Nowym Porcie. Istnieje cień podejrzeń, że być może pochodzi ze zlikwidowanego cmentarza ewangelickiego znajdującego się kilkaset metrów od kościoła. Ale to tylko domysły. Pewne jest, że z jakiegoś likwidowanego cmentarza została uratowana i przyniesiona do kościoła. I komuś musiało bardzo zależeć, skoro zadał sobie trud przetransportowania metrowej figury ważącej kilkadziesiąt kilogramów. Mamy nadzieję, że uda nam się kiedyś rozwikłać zagadkę proweniencji nowoporckiego Chrystusa przygarniającego do siebie małego chłopca i, że rzeźba doczeka się zabiegów konserwatorskich i trafi w miejsce odpowiedniejsze do jej podziwiania.

Opracowali: prof.wirt. Fritzek i prof. wirt. Grün
Ilustracje: prof.wirt. Fritzek

Podziękowania dla pana Jana Sakwerdy za pomoc dotyczącą biografii Paula Schulza

15 czerwca 2008

Pełna wersja ze zdjęciami znajduje się w Akademii Rzygaczy

Brak komentarzy: